Zauważyłam, do jak wielu spraw potrzebuję odwagi. Zauważyłam, jak często mówię: „boję się, że…”. Zauważyłam, jak mnie to blokuje.
To nic złego się bać. Mój rok z odwagą to czas na to, żebym zaakceptowała swój strach i go ukochała, a nie starała się go pozbyć. Nie muszę też przekraczać wszystkich swoich granic. Granice są okej. Są potrzebne. Ale jeśli nie robię czegoś, bo się boję, a później myślę o tym cały czas, to znak, że przełamanie się dobrze zrobiłoby mi dla duszy.
Lubię rozwój. A rozwój jest wtedy, gdy robię to, czego się boję. Boję się czegoś, czego wcześniej nie robiłam. Boję się niewiadomej, bo nie wiem, jak jest tam, gdzie mnie jeszcze nie ma.
Ryzyko jest dobre dla duszy – taki tekst wisi u mnie nad biurkiem i przypomina mi, że staję się silniejsza za każdym razem, gdy podejmuję ryzyko. Takie, którego pragnę.
Uczę się nie mówić sobie: „Nie bój się”. Uczę się mówić: „Bój się i rób”.
Dodaj komentarz