Przyjdź

Przyjdź.

Zdejmij z siebie maski. Zrzuć z ramion oczekiwania. Rozepnij swoje wartości. Niech dążenia opadną na ziemię głucho. Odrzuć w bok wychowanie.

Jednym palcem zsunę ci powoli wiarę i nadzieję. Zgłaszczę z ciebie czule wszystkie przekonania.

– Jak ci jest z taką nagością? – spytam.

A ty rozsmarujesz na mnie swój wzrok. Rozczeszesz palcami ciągłość mojego istnienia. Upijesz łyk z przepływającego przez nas strumienia życia.

Nigdy wcześniej i nigdy później nie jesteśmy sobie tak blisko.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *