Rozmowa z wewnętrzną krytyczką

Wchodzi. Stukot szpilek roznosi się echem po pomieszczeniu. Nieskazitelna, wyprostowana, piękna. Na sukience nie ma ani jednego zagniecenia. Uśmiecha się i siada tuż przede mną. Widać w jej oczach, że jest pewna siebie i spokojna. Biorę głęboki oddech i przełykam ślinę.

– Chcę zacząć pisać. I prowadzić bloga. – Wstrzymuję oddech.

– Bloga? I co chcesz tam pisać? – Unosi brwi.

– Swoje przemyślenia. Rozkminki, te życiowe i takie mniej poważne. I dużo innych rzeczy.

– I kto niby chciałby to czytać?

– No nie wiem… Ktoś na pewno. A jeśli nie, to trudno. Pisałabym chociaż dla siebie.

– Jeśli ktoś by to przeczytał, uznałby to za oczywistości. Wyświechtane frazesy. Wtórną gadkę. Nie wymyślisz nic oryginalnego. Nie zaczynaj nawet, nie warto.

Wiedziałam, że tak będzie. Tym razem się sprzeciwiam.

– Ale… Gdy mówię, ludzie mnie słuchają. Lubię opowiadać o świecie swoimi oczami. Lubię dzielić się przemyśleniami i rozmawiać o nich. Mogę też opisywać swoje życie. Jakieś sytuacje. W ciekawy sposób.

– No niezbyt. Twoje życie wcale nie jest aż tak ciekawe. Nie masz co opisywać. Nie posiadasz zbyt dużo wiedzy. Nigdzie nie chodzisz. Nie podróżujesz. Jednym słowem: NUDA.

– Hmm, to może zacznę. Może właśnie blog będzie inspiracją do tego, żeby przeżywać więcej i próbować nowych rzeczy. Może takich, które już od dawna miałam na liście do zrobienia.

– I myślisz, że możesz przez to dać coś od siebie światu? Ludziom? Nie. Jesteś tylko odtwórcza. Przyjmujesz do siebie bardzo dużo treści, ale to tyle. Nie ma w tym nic twojego.

Teraz się zagotowałam.

– Nie próbuj mi wmówić, że jestem pusta! Ja wiem, że chcę tworzyć. Wiem, że to w sobie mam. Nie odbierzesz mi tej świadomości!

– Tak? – Przybiera jadowity ton. – To co ty na to, że i tak niedługo to porzucisz? Jak WSZYSTKIE swoje dotychczasowe blogi! Gdzie się podziała ta twoja twórczość?!

– Teraz będzie inaczej!

Chwilę milczy i patrzy na mnie z powagą.

– Posłuchaj mnie. Napiszesz o czymś, na czym się nie znasz, chociaż myślisz, że jest inaczej. Wygłosisz jakiś głupi, niesprawdzony pogląd. Palniesz coś SZKODLIWEGO. Ktoś ci to wytknie. Może pojawi się hejt. I ja wiem, jak to się skończy. Będziesz się bardzo źle czuła. Będzie ci wstyd. Będziesz zraniona.

– Skąd wiesz? – pytam cicho.

– Bo zawsze tak to wyglądało. Czyż nie jest tak, że nadal pamiętasz głupie komentarze z photobloga, jak byłaś w gimnazjum? I najgorsze jest w tym to, że odkrywasz się przed ludźmi. Mogą cię wyśmiać. A tego nie wytrzymasz. Dlatego cię chronię.

Przechyla się w moją stronę i łapie mnie za dłoń. Oczy zasnuwają mi się łzawą mgłą.

– Ja wiem… Wiem, że tak było do tej pory. Ale minęło już tyle czasu… – Milknę na chwilę. – Wiesz… Tak sobie myślę, że dopóki tego nie zrobię, to nie przekonam się, czy jest inaczej. Bo ja się jednak sporo zmieniłam. Jest szansa, że sobie poradzę. Tylko muszę spróbować. – Uśmiecham się. Po raz pierwszy, odkąd weszła.

Unosi ręce.

– Jak chcesz. Tylko żeby nie było, że nie ostrzegałam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *